Lekarz niemiecki, doktor Rhode, pozostał wraz z dwiema córkami, Ingą i Luzzi, w rodzinnym miasteczku. Zjawia się tu grupa polskich oficerów, wyzwolonych z niemieckiego oflagu. Inga została zgwałcona przez mężczyzn wracających z przymusowych robót w Niemczech. Jan, jeden z oficerów, staje w jej obronie przed tymi, którzy chcą korzystać z "prawa zwycięzców". W miasteczku zjawia się także Otto, narzeczony Ingi, wraz z oddziałem SS
I mówię to bez zająknięcia. To jest wielkie kino, wielki film. I wcale nie trzeba silić się na odrzucanie propagandowych naleciałości, bo ich tutaj zwyczajnie nie ma. Film jest tak gorzki, tak prawdziwy, tak aktualny, że śmiesznością byłoby tkwienie w uprzedzeniach do epoki, do autorów, do ówczesnej interpretacji...
Czy to nie o tym filmie była bitwa o telewizor w serialu "Wojna domowa". Odcinek zatytułowany "Co każdy chłopiec". Ciekawy sposób lokowania produktu w serialu jak na tamte czasy :)
...ale strasznie widać, że to jest sfilmowana sztuka teatralna. I ten film jest "odgrywany" jak na scenie właśnie, co w teatrze jest nie tylko normalne, ale może i pożądane. Ale film powinien się rządzić własnymi prawami i ta "teatralność" w nadmiarze mnie razi.