Di Caprio zagrał tu rewelacyjnie dwie skrajne role. Pokazał że jest świetnym aktorem..
Ale przeważnie zawsze jest tak że jak jest dobry film to dostaje złotą malinę.Już się parę razy tak spotkałam.
Nie tylko Ty tak masz.
Film oglądałam kilka razy i mi się nie znudził. Aktorzy zagrali świetnie a Malina jest niesłusznie przyznana.
Powiem tak - z reguły tak jest, że kiedy film jest słaby to obrywa się często aktorowi. Tak było w przypadku Sandry Bullock i "Wszystko o Stevenie" - film przeraźliwie przeraźliwy wręcz, ale sama Sandra źle nie wypadła - moim zdaniem nawet podnosiła ocenę tego filmu (z 1/10 na 2/10 ;) ). Ale oberwało się jej, bo film ogólnie beznadziejny - w tym samym roku dostała zresztą Oscara za rolę w "The Blind Side", czyli udowodniła, że jest dobrą aktorką. Ale ma kobieta poczucie humoru i dystans do siebie, bo poszła i osobiście odebrała tę "nagrodę" - to samo zrobiła zresztą Halle Berry - przy tej Malinie również było sporo kontrowersji, ale tutaj się nie wypowiadam, bo filmu nie widziałam. Swoją drogą Bullock to chyba jedyny przypadek, żeby aktor/ka dostawał/a tego samego roku nagrodę skrajnie od siebie odmienną.
Nie chciałabym być tutaj jednak źle zrozumiana, bo mnie ten film również się podobał i wg mnie był to jeden z lepszych filmów - chociaż Leo do końca mnie nie porwał, widziałam lepsze jego rolę - mimo to nie zasłużył na pewno aż na złotą malinę. To jest chyba jedyny przypadek, w którym nie potrafię logicznie uzasadnić przyznania takiej nagrody (która często bywa niesprawiedliwa, ale jednak podstawy logiki do przyznania tam jednak są). Może przyczepiono się do tego, że DiCaprio nie do końca udźwignął swoją rolę i nie do końca był przekonujący? Po tym filmie spodziewałam się jednak dużo więcej i DiCaprio też do końca mnie nie przekonał - może tym tropem poszli ludzie przyznający nagrodę? Nie wiem, nie mnie oceniać. Wg mnie dobry film, z niezłym aktorstwem - ale mogło być lepiej i w sumie reklamowany był jako dużo lepszy - więcej się spodziewałam (i znowu - może ci od złotej maliny także?).
Ja i tak nigdy nie widziałam większej rozbieżności w nagrodach jak przy "The bodyguard". Jeden z aktorów dostał przez niego nominację do najgorszej roli i najlepszej jednocześnie. Dlatego mnie już nic nie zdziwi.
Są filmy gdzie DiCaprio zagrał lepiej niż tu, ale tu też spisał się przyzwoicie i nie powinien dostać za ten film złotej maliny.
te maliny ogólnie są dziwne - np. nominacja dla najgorszego reżysera Briana de Palmy za Człowiek z blizną :]
Owszem. Części filmów/ aktorów faktycznie się należą, ale niektóre są przyznawane zupełnie bez sensu.
Na pewno nie zasłużył na takie nagrody, również nie rozumiem złotej maliny u Człowieka w żelaznej mnie się podopał DiCaprio dobrze zagrał zresztą tak samo jak reszta obsady
rowniez uwazam ze leo wypadl tu przyzwoicie. dobrze zagral rozpieszczonego panicza i jego przeciwnosc czlowieka szlachetnego itp. dobrze ukazal roznice w sposobie bycia, zachowania miedzy 2 postaciami. aktorsko kazdy z glownej 5tki bohaterow wypada calkiem niezle.
zgadzam się i uważam, że wykazał się grając dwie tak skrajne role. nie wiem czemu przyznali mu złotą malinę.
też tego nie rozumiem. ale tak samo przyznali złotą maline np Bruceowi Willisowi za Armageddon (przepraszam za złą odmiane). Przed obejrzeniem ,,Człowieka w żelaznej masce'' myślałem że może faktycznie jakos niezbyt dobrze zagrał skoro tą maline dostał. Ale teraz mnie ta ,,nagroda'' dziwi. Oscarowa rola to na pewno nie była ale bardzo dobra
No też się tutaj zgadzam, Bruce w tym filmie może i nie zagrał źle, tylko po prostu film sam w sobie był kiepski. Jedyne za co warto czasem ten film przebiedować, to "I Don't Wanna Miss A Thing".
A ja myślę że te całe złote maliny to taki nasz “pudelek”. Poplotkować o gwiazdach, kto jaką miał kreację jaką fryzurę itp. Aż się nie dobrze robi. Co do Leonarda to po latach się do niego przekonałem, świetnie dobiera role, nie gra w byle czym, byle dla kasy i za to szacun.
chrzanić maliny, przyznawać własne nagrody. Tu akurat proponuję złotego bliźniaka :O
Leonardo jest moim ulubionym aktorem, jednym z kilku dla ścisłości. Ale powiem szczerze, że przekonał mnie do siebie dopiero w późniejszych Jego filmach. Gdybym miał wymienić Jego najgorszą rolę? Wymieniłbym właśnie tą w "Człowieku w żelaznej masce" i to nie dlatego bynajmniej, że dostał jakąś tam złotą malinę czy wisienkę :) Nie ma co sobie przybierać tych nagród pozytywnych czy negatywnych, bo jeszcze się taki nie narodził coby się z wszystkimi werdyktami zgodził, prawda czy nie? No! I tak u mnie ma 10/10 bo aktorem jest pierwszorzędnym, ale dla mnie to rzeczywiście jest Jego najgorszy występ - każdemu się zdarzy. Moim zdaniem nie wykorzystał w pełni potencjału granych przez siebie postaci, nie "zsynchronizował" ich odpowiednio. Z reguły tak jest, że jak się komuś film spodobał to i aktorów w tym filmie wychwala pod niebiosa, a jak się nie spodobał to nagle widzi szereg uchybień, hihi :) Często też ludzie oceniają grę aktorską przez pryzmat roli jaką ma do odegrania - im bardziej intrygująca, efektowna i "jajcarska", tym szanse na stwierdzenie że super ktoś zagrał rosną. Przykład? Samuel Jackson w Django, a to rola była genialna i napisana "pod niego", a wykonanie takie jakie zrobiliby też inni, gdyby tylko tą rolę "podrasowali" także pod nich.. I odwrotnie, gdy rola jest dość nieciekawa, irytująca czy nużąca - to i gra tego aktora przez taki pryzmat tejże roli będzie postrzegana. A przecież nie do końca o to chodzi w sztuce aktorskiej .No i nie zapominajmy, że obok scenarzysty jest też nadzorujący wszystko, także przecież i grę aktorów - reżyser, który tez nawet najlepszą rolę do odegrania może zepsuć swoją "chorą wizją" i nietrafionymi wskazówkami. Na cały film i jego odbiór przez widza, składa się długi szereg czynników i wielu pracujących ludzi. Zdjęcia, montaż, ścieżka dźwiękowa itd. Rzeczy o których podczas filmu zupełnie nie myślimy raczej zapisują się wtedy w naszej podświadomości, a często mające decydujący wpływ na naszą końcową ocenę filmu. Gra poszczególnego aktora to tylko jeden mały trybik w tej całej filmowej maszynie :))) Pozdrawiam wszystkich!
Ja też nie rozumiem, oglądałam ten film wiele razy i DiCaprio zagrał w nim naprawdę świetnie, dobrze oddzielił dobrego i złego brata. Ale te złote maliny to takie nagrody dla jaj. Zmierzch przed świtem 2 zgarnął ich wiele nie wiadomo dlaczego..ale to niejedyny przypadek
Od dawna nie interesuję się Oskarami ani Złotymi Malinami. Bardzo lubiłę DiCaprio jako aktora za jego wcześniejsze role, np. "Co gryzie Gilberta Grape'a" czy w "Całkowitym zaćmieniu". Potem zagrał w "Titanicu" i uważam, że w tym i kilku następnych filmach zagrał słabo. Rola Ludwika XIV była co najwyżej średnia. Wielkie brawa należą się muszkieterom. Oni uratowali ten film, a sam Leonardo w ogóle nie zrobił na mnie wrażenia w tym filmie. Swój talent pokazał ponownie w "Złap mnie, jeśli potrafisz" i od tamtego czasu znowu jest na szczycie. Nie chodzi mi o szczyt sławy, tylko jego talent.
Też nie widzę żadnych merytorycznych powodów dla tej Maliny. Może odmówił sexu przewodniczącej (albo przewodniczącemu) malinowemu jury :)
Ja tez uważam, że tutaj nie było specjalnie powodów do Maliny. Walsh, jesli miałabym wskazać najgorszą rolę Leo, to bym wymieniła Jacka Dawsona (przy czym nie bardzo było tam co grać, bo sama rola średnio interesująca) oraz Amsterdama Vallona. Ale nie Ludwika/Filipa, co to - to nie.
Nawet jeśli ktoś uważa, ze to najsłabsza rola w całym filmie (nie zgodzę sie, ale de gustibus...itp), to na litość, nie jest to przecież powód do obrzucania malinami ;). Przecież w roku 1998 bylo o wiele gorszych ról w o wiele gorszych filmach, jak choćby w smętnym "Psycholu" (tam wszyscy, na czele z Julianne Moore, powinni dostać po słoiku malinowego dżemu).
Może malinowcy generalnie chcieli owocka dać całości, bo taki epic movie i wielki szoł, ale jakoś się awersja skrupila na DiCaprio? Jesli komuś bym tu miała w ogóle dać Malinę, to ukochanej Raoula. Była tak smętna, że zapomniałam jej imienia.
Film nie porywa, nie zaskakuje, Leo też nie zagrał jakoś rewelacyjnie, ale... Bardzo lubię powieści i filmy historyczne, także te typowe z serii "miecza i szpady", tylko że zawsze miałam jakąś niczym nieuzasadnioną awersję do opowieści o trzech muszkieterach. Dlaczego - naprawdę dla mnie samej pozostanie na zawsze zagadką.
Ale ten film - o dziwo - lubię. Może za obsadę, może za parę scen, może za całokształt. Ale chyba za to, iż zebrali tu do kupy kilku mich ulubionych aktorów ( Irons, Malkovich, Byrne ) Nie mogę też się przyczepić dość wiarygodnej gry Anny Parillaud jako nieszczęśliwej królowej, i spodobała mi się postać porucznika Andre, naprawdę nieźle zagrana przez Edwarda Attertona. Ale popieram wcześniejszą uwagę - Christine jest mdła :)
Ogólnie jest to kawałek niezłego filmu przygodowego - wcisnęli parę przesłanek na temat dobra i zła, jest parę scenek "pod uśmiech", trzej muszkieterowie naprawdę dobrze dobrani, scenerie niezłe. Dlaczego Malina? Tego nikt nigdy nie wie, czemu film okrzyczany wszędzie i przez wszystkich jako badziewie, na poparcie robi klapę finansową, i jet OK. A film, który od początku miał być rozrywką, jest "beee" tylko dlatego, iż przypadkiem nie wyszedł z tego majstersztyk najwyższych lotów. Ot, oni niechaj oceniają sobie, a my sobie. Faktem natomiast jest, iż wielokrotnie do oglądnięcia filmu przez laika nie zmusi go Oskar, ale obejrzy, bo chce wiedzieć, za co Malina :))
Tak w ogóle podejrzewam, ze do obejrzenia filmu nie da się nikogo zmusić :).
A po obejrzeniu najnowszych muszkieterów, z matriksem i sterowcem, komitet przyznający tamtą Malinę musi czuć podświadome wyrzuty sumienia....
Co do muszkieterów, czy widziałaś film z lat 70? Jesli nie, to porównaj sobie, moze ta wersja bardziej CI się spodoba, jest lzejsza i zabawniejsza. A może książka? ;)
Ale o tym pisałam wcześniej! NIE CIERPIĘ tematu o trzech muszkieterach. I jest to jedyny temat, którego nie trawię w filmie, i, co dziwniejsze, w książce. Tylko ten film mi jakoś "podszedł". Oglądam sporo, czytam jeszcze więcej, ale do tego tematu zawsze musiałam się zmuszać...
Cała obsada była rewelacyjna nie rozumiem maliny, Gabriel Byrne!, Irons!, Malcovich najsłabiej wypadł De Pardieu ale nawet on nie dał tu klapy.
Di Caprio zagrał bardzo prawidłowo w swoim stylu.
Ludzie, powiedzcie mi dlaczego aż trzykrotnie odtwórcą roli Aramisa w ekranizacjach muszkieterów był pederastą? Mój komentarz nie ma na celu wdawać się w ideologiczne kłótnie na temat LGBT. Chcę tylko zwrócić uwagę na tą dziwną przypadłość muszkietera Aramisa. Gdyby jeden z muszkieterów był homoseksualistą (mówię oczywiście o aktorach) nawet w każdej ekranizacji, to można powiedzieć że to tylko przypadek. Ale aż trzykrotnie trafiło na nieszczęsnego Aramisa???