Jestem ogromną fanką starej trylogii i ten film mi się po prostu nie podobał. Krótko i na temat:
1. Scenariusz był do bólu, żałośnie wtórny. Gdzieś od połowy filmu wszyscy wiemy co dalej się wydarzy. Mamy gwiazdę śmierci, tylko większą i ona oczywiście wybucha. Znowu porywamy statki, znowu Rebelianci tłuką się na koniec z Imperium i wygląda to tak samo jak zawsze. Kylo Ren niczym Anakin przechodzi na ciemną stronę mocy, Han Solo ginie jak Obi Wan Kenobi... mam dalej wymieniać?
2. Rey jest kozakiem, który wymiata mieczem świetlnym bez żadnego szkolenia i pokonuje w walce Wielki Czarny Charakter szkolony przez Jedi, podczas gdy Luke na szkoleniu u Jody przez długi czas ledwo podnosił kamyczki.
3. Jak można było tak niespójnie rozpisać stare postacie? Serio? Luke ma depresje bo jego uczeń przeszedł na ciemną stronę więc siedzi obrażony na jakiejś planecie, kiedy jego przyjaciele walczą, Han Solo ginie, pięć planet wylatuje w powietrze, a on jako "ostatni" i największy z jedi.... siedzi i kontempluje ocean.
4. Han Solo ma wyjumane na swojego walniętego syna i miłość swojego życia, ma w nosie Rebelie. Postanawia na powrót zostać szmuglerem!
5. Serio, przez 30 lat od wydarzeń starej trylogii, mogli zrobić coś z tą osłoną, żeby byle debil nie umiał jej wyłączyć...
6. Postać Kylo Rena to porażka. Facet wygląda jak pryszczaty nastolatek, a zachowuje się jeszcze gorzej. W dodatku sam pomysł scenariuszowy zupełnie mi nie lerzy. Serio koleś? Gadasz do czaszki swojego dziadka? Nie wiesz, że Darth Vader ostatecznie pokonał Imperatora, uratował Luka i wszedł "w poczet" Jedi? Co ty masz schizofremie? Ogólnie nie kupuje całej tej historii, że chłopak wychowany w rebelii, szkolony przez Luka, nagle zupełnie bez powodu przechodzi na ciemną stronę mocy... Oczywiście wymyślą jakąś ckliwą historyjkę ala Anakin i będzie to kolejna bezczelna zrzyna z poprzednich części.
7. Ta podróba Jody z wyłupiastymi oczami, która pojawiła się z nikim, prowadzi knajpę i zupełnie nie wiadomo skąd trzymała miecz świetlny Luka u siebie w piwnicy to coś czego już nawet nie skomentuje....
Podsumowując: scenariusz jest bezczelną i w dodatku bardzo nielogiczną, głupią i naiwną zrzynką z poprzednich części. Jako wielka fanka jestem ogromnie rozczarowana. :(
brawo:) dodaj jeszcze że nikt nie wyjaśnia jak odnalazł sie zaginiony na Bespin miecz Luke'a
Po upadku Imperium, nikt nie zabraniał Luke'owi wrócił do miasta w chmurach i znaleźć zaginiony miecz.
BTW: ten gustomierz Filmwebu jest naprawdę zabawny - najpierw dawał informację, że "Przebudzenie Mocy" jest w 54% w moim guście, później że w 84%, potem że w 87%, potem że w 85%, potem że w 80%, a teraz że w 77%. :) Ciekaw jestem, skąd się biorą te nagłe zmiany.
marne wytłumaczenie dla leniwego scenariusza.Film był KIEPSKI,i tyle-star wars jest zniszczone i ośmieszone przez korporację Disney.
Star Wars zostały kompletnie zrujnowane i ośmieszone już w 1999, przez "Mroczne Widmo". Co gorsza, tamtą abominację stworzył Lucas - co oznacza, że Lucas wypróżnił się na świetne dzieło, które kiedyś stworzył. Ale o "Mrocznym Widmie" wypowiedziałem się już w adekwatnym miejscu.
A że scenariusz leniwy? Cóż, to samo można powiedzieć o każdym sequelu dowolnego filmu. Np. "Powrót do przyszłości" - ile razy można oglądać Biffa Tannena prześladującego członków rodziny McFly'ów, i wpadającego w łajno wiezione w ciężarówce? A jednak ludzie też lubią tamtą serię, tak jak lubią Star Wars. I tam raczej nikt nie narzeka na odtwórczość fabuły.
Podejrzewam, że gdyby Powrót do Przyszłości i jego kolejne części wychodziły obecnie panowałaby ta sama gównoburza na temat wtórności i powielania schematów. Aż dziwi mnie, że na Rotten Tomatoes Przebudzenie otrzymalo 93% od krytyków i 90% od widzów, bo na filmwebie to jedna wielka fala nienawiści, ale przecież polacy muszą każdy nowy film zbesztać z błotem, jaki by nie był
ja nie jestem fanem Gwiezdnych wojen. obejrzałem może 3 części, ale ten film rzeczywiście jest fatalny. śmiać mi się chciało z Kylo Rena - kolo, rozwala własny statek ze złości, bo mu coś nie wyszło. litości! ta postać położyła cały film. Han Solo - egoista z jajami nagle podkłada się własnemu synowi jak baranek ofiarny. I wiele innych banałów. Kosmiczne jaja. Rankingi w tym przypadku świadczą o jednym - ludzie przestają myśleć. Krytyków można kupić, a rankingi sfałszować. Żaden problem.
Kylo Ren jest, moim zdaniem, świetnie napisaną postacią. Targany namiętnościami, niezdecydowany, przewrażliwiony, wahający się, nadpobudliwy, histeryzujący, na granicy między Jasną i Ciemną Stroną, totalny fanboy Vadera... Takiego czarnego charakteru w SW jeszcze nie było. Inna sprawa, że fizis aktora sprawia, że Kylo najlepiej prezentuje się w masce...
kylo ren czy jak mu tam bo nawet nie pamiętam jak sie nazywał; jest on śmieszny, wygląda na co najwyżej przeciwnika Pocachontas o którym nikt nie pamieta po 5 min. Nie jest nawet osobą adekwatną żeby karmić pieska prawdziwego charakteru. Powiem tyle, nawet nie zauważyłem, że nikt z moich znajomych fanów GW mówił o tym filmie ...
Będzie nam się łatwiej porozumieć, jeśli przybliżysz sens ostatniego zdania, które napisałeś.
Łatwiej to chyba tobie będzie. Zdanie jest proste, poszukaj kogoś z podstawowym wykształceniem i poproś o pomoc.
"Powiem tyle, nawet nie zauważyłem, że nikt z moich znajomych fanów GW mówił o tym filmie "
To zdanie nie ma najmniejszego sensu. Zakręciłeś się w partykułach i odmianach.
Ty nadal taki cham i jednocześnie debil jesteś, czy już Ci po czterech latach przeszło?
Jakiej nienawiści? Ten film po prostu jest słaby. Odtwórczy. Nielogiczny. Postacie ciosane siekierą i pomalowane emalią absurdu. Wizualnie jest przyjemny, nie da się w nim doszukać żadnej głębi, innowacyjności, nie zaskakuje, nie szokuje. To nie jest zły film, jest poprawny. Poprawnym filmom nie daje się 93/100.
Cóż, ja w tym filmie szukam rozrywki, a nie jakiegoś arcydzieła kinematografii, bo takim nie jest i nie miało być. I to czego oczekuję dostaję i w tej sferze go oceniam, na każdym seansie bawię się doskonale. Postaci da się polubić i jak ktoś napisał wyżej Kylo Ren jest świetnie wykreowany, takiej postaci w uniwersum jeszcze nie było i ma ogromny potencjał na następne części. Efekty specjalne nie zawodzą. Jedni Przebudzenie lubią, inni nienawidzą bo niby kalka z Nowej Nadziei. Może pewne rzeczy się powtórzyły, ale też bez przesady. Mimo wszystko to dwa inne filmy.
Ha, no właśnie, TFA zapewniło mi rozrywkę na poziomie, który oczekiwałem, wprowadzając nowe postaci, zachowując jednocześnie znajomy klimat. Stworzyło też ciekawy punkt wyjścia dla następnych epizodów i z tego się cieszę.
O nie Kolego, Ty w poście powyżej napisałeś, że zagraniczni krytycy i widzowie ocenili ten film jako arcydzieło (bo 90-93/100 to arcydzieło, gatunek tu nie ma znaczenia przy ocenie), a polaczki hejtują, bo zawsze coś im nie pasuje. Nie odwracaj kota ogonem i bierz odpowiedzialność za swoje wypowiedzi. To średniak i dlatego hejtują, bo wmawia się zewsząd, że ten film jest świetny. Nie jest. Jest dobry. To tak jak 14 nominacji dla infantylnego ale poprawnego Blablabland - porównaj choćby z "siedem minut po północy". Tyle są warte współczesne nakręcane przez marketing oceny i recenzje. Musze się natomiast zgodzić, że postać Kylo Rena mimo różnych opinii jest faktycznie w porządku i ratuje nieco film. Taka trochę rozdarta sosna.
Napisałam wcześniej, że zdziwiło mnie, że krytycy tak wysoko ocenili ten film, nigdzie nie napisałam że uważam film za arcydzieło więc nie odwracam tu żadnego kota ogonem. Ale myślę że ocenianie tego filmu na poniżej 4, co sporo osób tutaj robi nie jest całkiem słuszne. Aż taki słaby nie jest. Tak to można Greya oceniać.
w takim razie coś źle przeczytałem, wybacz. Z ocenianiem filmów tak jest. Tytuł tego wątku jest adekwatny - wiele osób będących fanami serii czuje rozczarowanie, bo film leży przy poprzednich częściach po prostu. Idąc do kina zobaczyć konkretną sprawdzoną, markę widzimy średni film a niektórzy bohaterowie jak murzynek, mogą wzbudzać co najwyżej zażenowanie. Toteż zamiast dać 5-6 obiektywnie dajemy 3 subiektywnie. I niestety legenda kiedy sama się pożera to musi się liczyć z takim traktowaniem. Ja fanem serii nie jestem, ale jeśli widzę film któremu podcina się skrzydła, żeby zaspokoić główny nurt i nic więcej, to też nie potrafię dać mu nawet tej piątki. A do greja nie podejdę, prędzej szarknado 5 obejrzę : )
Moim zdaniem Mroczne Widmo jeszcze coś sobą reprezentowało w przeciwieństwie do Ataku Klonów. Po części I jeszcze można było odratować markę SW jednak dwójka wykończyła ją na dobre. Tekst o piasku oraz Jedi masakrowani przez blaszaki na jakimś kosmicznym zadupiu stanowiły ostateczny cios kołkiem osikowym w serce serii. Lucas zdołał top przebić jedynie w Wojnach Klonów gdy pojawił się Darth Maul z robo nogami.
To prawda, w "Ataku klonów" dialogi są najbardziej sztuczne, drętwe i ogólnie najgorsze ze wszystkich części Star Wars, a romans Anakina i Padme tak wymuszony, niezręczny i mdły, że szkoda gadać. W dodatku "Atak klonów" doszczętnie zrujnował postać Yody. Wszystkie mądre rzeczy, które Yoda mówił Luke'owi w "Imperium kontratakuje", m.in. że wzrost nie ma znaczenia, gdy włada się Mocą, zostały zaprzepaszczone w "Ataku klonów", w scenie pojedynku z hrabią Dooku, gdzie wyraźnie widać, że wzrost ogranicza Yodę, który musi skakać, żeby dosięgnąć trzy razy większego hrabiego Dooku. Z tego co Yoda mówi w "Imperium kontratakuje" wynika, że wzrost go nie ogranicza i nie powinien ograniczać.
W dodatku okazuje się, że Yoda szkolił młodzików uczących się jakby w jednej klasie szkolnej - więc że bycie szkolonym przez Yodę nie jest niczym wyjątkowym. I że to ćwiczenie, które jak się wydawało w "Nowej nadziei", zostało wymyślone na miejscu przez Obi-Wana na Sokole Millenium, tak naprawdę jest standardowym elementem szkolenia wszystkich adeptów Jedi - walka z unoszącą się w powietrzu kulą, z hełmem zasłaniającym oczy.
To Lucas napisał i wyreżyserował również te animowane "Wojny klonów"? o_O
Druga seria SW była świetna i trzymała poziom. Te przebudzenie mocy to nieporozumienie, gdyby nie nazywało się to Gwiezdne Wojny to byłby całkowity gniot.
Lepsze od czego? Od starej sagi? Dla mniej obie serie są fajne, jednak ja (rocznik 1993) chowałem się głównie na prequelach z Ewanem McGregorem (nie tylko, ale głównie) więc moja opinia jest uzależniona w dużej mierze od sentymentu.
Na pewno dla mnie prequele są lepsze od GW VII, jedyne co najnowsza seria ma dobrego to starą obsadę i w miarę "realistyczne" CGI.
Właśnie dlatego nie potrafisz docenić 7 części, w której wszystkie efekty są praktyczne ( CGI prawie nie ma ), tak jak w oryginalnej trylogii
Może cię zaskoczę, ale CGI jest więcej niż w mrocznym widmie, za to praktycznych efektów z wykorzystaniem makiet w prequelach więcej nawet niż w Oryginalnej Trylogii razem wziętej.
To ci rozjaśni obraz.
http://boards.theforce.net/threads/practical-effects-in-the-prequels-sets-pictur es-models-etc.50017310/